Rozstrzygnięto konkurs na komiks o matematyce, informatyce i analizie danych!

Miesiąc temu pisałem o konkursie na najlepszy komiks o matematyce, informatyce i analizie danych. W ubiegłym tygodniu rozstrzygnęliśmy pierwszą edycję!
Nie było to proste. Z ponad 25 zgłoszeń trzeba było wybrać najlepsze w dwóch kategoriach: kategorii szkoły średnie i w kategorii otwartej (w której nagrody funduje nasza fundacja). Komisja w składzie: Kamila Łyczek (Delta), Barbara Roszkowska-Lech (MiNI PW), Tomasz Biernacki (znawca komiksu) i niżej podpisany Przemysław Biecek obradowała zaciekle. Głosy były zróżnicowane, ale koniec końców wybraliśmy bardzo ciekawe prace.

Czy jesteście ciekawi jakie prace nagrodzono?

W kategorii otwartej I nagrodę otrzymał komiks Inwersja Małgorzaty Łazęckiej.

Wyróżniliśmy też dwie świetne prace.

Przystające autobusy Piotra Nieżurawskiego.

Oraz Wpływ społeczności na rozwój PYTHONA Marty Czanockiej-Cieciury.

Więcej o konkursie oraz o wynikach w kategorii dla szkół średnich można przeczytać na tej stronie.
Wszystkie prace nadesłane na konkurs będzie można zobaczyć na specjalnej wystawie komiksów w dniu 12 września 2019 r. w Gmachu Wydziału Matematyki i Nauk Informacyjnych Politechniki Warszawskiej w czasie V Dnia Popularyzacji Matematyki. W tym dniu, w czasie uroczystej gali nastąpi wręczenie nagród wyróżnionym.

Możecie już się przygotowywać do kolejnej edycji!

Ile punktów potrzeba by się dostać do szkoły średniej w Warszawie?

W tym artykule Polityki przeczytałem, że ponad 3 tysiące uczniów nie dostało się do żadnej z wybranych szkół średnich w Warszawie. Pomimo wysiłku szkół by przyjąć możliwie wielu uczniów.

Marcin Luckner (MiNI PW) przesłał mi ciekawą analizę progów punktowych w różnych oddziałach w Warszawie. Poniżej umieszczam wybrane wykresy po drobnych zmianach. Dane pochodzą z serwisu edukacja.warszawa.pl. Przy okazji też będziemy mogli porównać kilka sposobów pokazywania rozkładów.

W powyższych danych znajduje się informacja ile punktów było potrzeba aby dostać się do wskazanego oddziału we wskazanej szkole średniej. W rozbiciu na typ szkoły i na to czy rekrutowały się dzieci z podstawówek czy gimnazjów.
Poniższy wykres (histogram) pokazuje jak wyglądają progi punktowe w różnych typach oddziałów. Na wykresie nie ma szkół sportowych, ponieważ tam były dodatkowe punkty sprawnościowe i trudno te progi porównać.

W różnych mediach można znaleźć informację o uczniu, który miał 190 punktów i nie dostał się do żadnej wybranej szkoły. Ale były też szkoły, które miały znacznie niższe progi przyjęcia. Bardzo wiele oddziałów miało progi przyjecia w okolicy 160 punktów.

John Tukey lata temu zaproponował by rozkłady opisywać za pomocą piątki liczb – min, max, mediana i kwartyle. To 5 liczb które dzieli wartości na 4 równe przedziały. Można je pokazać za pomocą wykresów pudełkowych.

Poniżej mamy wykresy pudełkowe z rozkładem progów punktowych podziałem na dzielnice. Im szersze pudełko tym więcej szkół jest w danej grupie. Najwyższe progi były w szkołach w Śródmieściu (ponad połowa oddziałów miała próg przyjęcia powyżej 165 punktów). łatwiej było się dostać do szkół średnich na Pradze czy w Ursusie.

Okazuje się, że i moją i Marcina ulubioną techniką pokazywania rozkładów jest dystrybuanta empiryczna. Wykres poniżej pokazuje jaki procent oddziałów ma prób przyjęcia mniejszy niż x.

Przykładowo szara linia odpowiada progowi 150 punktów. Tyle punktów wystarczyły by dostać się do praktycznie wszystkich oddziałów integracyjnych, ale już tylko do około 60% oddziałów ogólnych (1 na 3 oddziały ogólne ma wyższy prób punktowy), do około 33% oddziałów w szkołach dwujęzycznych (2 na 3 oddziały w szkołach dwujęzycznych ma wyższy próg przyjęcia). Nie wystarczy na szkoły z międzynarodową maturą.

To jaki jest Wasz ulubiony sposób pokazywania rozkładów?

Projektowanie ekstremalne, czyli … z pamiętnika nauczyciela akademickiego


Dzisiaj będzie o pewnym ciekawym eksperymentalnym projekcie prowadzonym pomiędzy PW, UW oraz ASP. Przedmioty projektowe prowadzę od kilkunastu lat, ale ten był wyjątkowy. Poniżej krótko opiszę o co chodziło i jakie z tego zostały mi nauczki na przyszłość. Może komuś się przyda do realizacji podobnych zajęć.

Projekt dotyczył wizualizacji danych, a wizualizacja to bardzo interdyscyplinarny obszar. Pracując w takich miejscach można poznać bardzo ciekawe osoby z korzeniami w innych dziedzinach, od kontrolingu po wzornictwo przemysłowe. Tak się jakoś złożyło, że podczas poprzednich wakacji robiliśmy coś z dr Ewą Modrzejewską (Instytut Polonistyki Stosowanej, Uniwersytet Warszawski), której jedno z hobby to retoryka w wizualizacji danych. Mniej więcej w tym samym czasie pracowaliśmy nad Wykresami Unplugged z dr Magdą Małczyńską-Umeda (Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie). Od słowa do słowa wykluł się w naszych głowach pomysł na zrobienie interdyscyplinarnego projektu, w którym na poważnie zderzylibyśmy perspektywę retoryczną, projektową i statystyczną.

Jak się bawić to na całego. A że w grupie raźniej to do zabawy zaprosiliśmy 20 studentów z zajęć, które prowadzimy. Kilku z dziennikarstwa UW, kilku z projektowania ASP i kilku z matematyki i informatyki MiNI PW.
Studentów podzieliliśmy na 4 grupy, w każdej grupie znaleźli się przedstawiciele każdej uczelni. Na warsztat wzięliśmy bardzo ciekawe dane otrzymane od firmy LekSeek. Dane dotyczyły częstości chorób w podziałach na wiek, płeć i inne cechy socjo-demo. Choroba to często dla młodych temat tabu. W projekcie chodziło o to by ten temat odczarować.

Każda z grup musiała znaleźć dla siebie jakiś temat a następnie przygotować analizy danych związane z wybranym tematem, krótki artykuł o wynikach analiz i plakat nawiązujący do analiz.
Wyszło naprawdę super. Poniżej jest jeden z plakatów, które zostały przygotowane. Tak, w tej głowie jest rozkład częstości wizyt lekarskich związanych z depresją w podziale na grupy wiekowe i płeć (autorem jest Dawid Grzelak, ASP). Genialne!

Więcej o samym projekcie, oraz o uzyskanych wynikach można przeczytać w raporcie Dane – Retoryka – Dizajn. W raporcie znaleźć można zarówno kody z analiz, jak i artykuły o wynikach i plakaty nawiązujące do znalezionych wyników.

After all myślę, że było to bardzo ciekawe doświadczenie i dla nas (prowadzących) i dla studentów. Zdecydowanie wychodzi się poza strefę komfortu.
Dla tych co chcieliby podobny projekt zrealizować, kilka doświadczeń:

– Logistyka w umawianiu spotkań dla studentów z 3 uczelni to oczywiście masakra. Nam się udało znaleźć jakieś popołudnia, ale czasem trzeba było w locie szukać innych terminów. Terminy spotkań lepiej zaplanować z wyprzedzeniem, najlepiej jeszcze przed rekrutacją studentów na taki projekt.
– Nasz projekt realizowany był podczas 3 wspólnych +- 2 godzinnych walnych spotkań, pomiędzy nimi był czas na prace w podgrupach. Lepiej byłoby mieć więcej dłuższych spotkań. Dwie godziny to mało aby przesiąknąć pomysłami osób z innych uczelni.
– Studenci z tak różnymi doświadczeniami mają różne sposoby pracy i potrzebują trochę czasu a czasem i pomocy by dograć się z resztą grupy. Jakieś małe zadania team-buildingowe powinny pomóc.
– Zestawienie przy jednym stole inżyniera informatyka, projektanta artystę i dziennikarza śledczego to ciekawa okazja by zobaczyć jak wygląda zupełnie inny warsztat pracy. Czasem jednak trzeba aktywnie zachęcać by poszczególne osoby chciały się tym warsztatem podzielić z nowymi współpracownikami.
– Tak różnorodne grupy to na początku spory chaos, ale z chaosu rodzą się fajne rzeczy.