Czy zdarza Wam się, że jakieś pytanie chodzi po głowie tak natarczywie, że nie możecie się go w żaden sposób pozbyć i jedyny sposób by dalej funkcjonować to poszukać odpowiedzi? Jeżeli tak, to zrozumiecie dlaczego dziś znów nie będzie prezentacji raportu o badaniach klinicznych.
W poniedziałek we wpisie o raporcie ,,Obiegi Kultury” krytycznie odnosiłem się do wartości 89%, która miała opisywać jak wielu z ,,intensywnych internautów” czyta książki. Pisałem, że dużo jest wśród ankietowanych osób młodych (system edukacji zmusza ich do czytania ;-)) dużo jest osób z wyższym wykształceniem itp.
Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie by procent czytających policzyć wśród tych internautów, którzy ani nie są młodzi ani nie mają wyższego wykształcenia. Dane są dostępne, formularze są dostępne (to dobry przykład, jak być powinno). Zobaczymy co wyjdzie.
Komentarz techniczny: najbliższe kilka rysunków jest otrzymanych z użyciem pakietu rms. W modelu regresji logistycznej badane są interakcje pomiędzy wiekiem (spajny 5 stopnia) a wykształceniem. Z poniższych analiz usunąłem osoby z wykształceniem podstawowym ponieważ było ich zbyt mało by wykonać dla nich takie modelowanie. Próba nie jest bardzo duża, dlatego oceny efektów są obarczone dużą niepewnością. Czytaj: Gładkość poniższych krzywych została wymuszona by otrzymać czytelne wyniki.
[Rysunek 1. Frakcja osób deklarujących przeczytanie przynajmniej jednej książki w okresie ostatniego roku, jako funkcja wieku w rozbiciu na grupy wykształcenia. Wersja grafiki w formacie wektorowym znajduje się tutaj.]
Z rysunku 1 można odczytać, że procent osób deklarujących przeczytanie przynajmniej jednej pozycji jest wysoki w każdej grupie wykształcenia w każdym wieku. Nie jest więc tak, że nadreprezentowane grupy młodych i wysoko wykształconych ,,podbiły” procent czytających. Wygląda na to, że bez względu na wiek i wykształcenie internauci czytają dużo.
Pierwszy głód zaspokojony, ale czas na więcej. W ankiecie poza pytaniem o liczbę przeczytanych książek pojawia się też pytanie o liczbę przeczytanych książek papierowych, elektronicznych, książek do słuchania w formacie audio (swojsko nazywanych audiobookami). Przyjrzyjmy się więc bliżej temu kto, co i kiedy czyta/słucha. Poniższe odpowiedzi dotyczą pytań o ostatnie 3 miesiące.
[Rysunek 2. Frakcja osób deklarujących przeczytanie przynajmniej jednej książki w formacie papierowym, elektronicznym lub do odsłuchu w okresie ostatnich trzech miesięcy, jako funkcja wieku w rozbiciu na grupy wykształcenia. Wersje wektorowe znajdują się: tutaj ,,czyta papierowe”, tutaj ,,czyta elektroniczne”, tutaj ,,słucha audiobooki”.]
Frakcja osób czytających książki papierowe jest bliska frakcji osób czytających cokolwiek. Największa zmiana dotyczy grupy ankietowanych o wykształceniu zasadniczym. Co ciekawe forma papierowa dominuje nawet wśród intensywnych internautów. Jako osoba uzależniona od książek w formacie audio, dziwi mnie, że tak niewiele osób słucha książek w formacie elektronicznym. Jest to świetna rozrywka podczas jazdy na rowerze lub za kierownicą samochodu.
Zbadajmy dokładniej temat książek papierowych, zobaczmy gdzie ankietowani mają kontakt z książkami papierowymi.
[Rysunek 3. Frakcja osób deklarujących zakup, pożyczenie, skserowanie, otrzymanie lub danie przynajmniej jednej książki w formacie papierowym w okresie ostatnich trzech miesięcy, jako funkcja wieku w rozbiciu na grupy wykształcenia. Wersje wektorowe znajdują się: tutaj ,,kupił dla siebie”, tutaj ,,pożyczył z biblioteki”, tutaj ,,skserował lub pożyczył”, tutaj ,,kupił w prezencie”, tutaj ,,otrzymał w prezencie”.]
Ciekawe. Co prawda internauci czytają dużo książek, ale nie wiadomo skąd je biorą. Rzadko kupują, rzadko pożyczają, rzadko dostają. Widać te książki w postaci papierowej po prostu się ma 😉
Jak już jesteśmy przy temacie źródeł posiadania. Spójrzmy na osoby, które czytały w ostatnich 3 miesiącach książki w formacie elektronicznym. I zobaczmy ile z nich takie książki kupuje dla siebie legalnie a ile ściąga za darmo z internetu (pytanie A13). Następnie testem chi kwadrat (nie najlepszy ale najpopularniejszy) zobaczymy czy jest jakaś zależność.
Czy kupuje/ściąga książki w postaci elektronicznej?
| nie kupuje | kupuje | ----------------------------------------------- nie sciaga | 69 | 24 | 93 (22%) sciaga | 233 | 103 | 336 (78%) ----------------------------------------------- | 302 (70%) | 127 (30%)| 429 (100%)
P-wartość dla testu chi kwadrat to 0.4 (dla testu Fishera podobnie), czyli brak istotnej zależności. Nie udało się pokazać, że osoby które więcej ściągają więcej też kupują.
Zobaczmy jak to wygląda w przypadku audiobooków.
Czy kupuje/ściąga książki w postaci audio?
| nie kupuje | kupuje | ----------------------------------------------- nie sciaga | 43 | 30 | 73 (33%) sciaga | 100 | 46 | 146 (67%) ----------------------------------------------- | 143 (66%) | 76 (34%)| 219 (100%)
Test chi kwadrat zwraca p-wartość 0.2, czyli brak istotnej zależności. Przyglądając się obu tabelkom, widzimy że najczęstszy wybór to ,nie kupuje ale ściąga’.
Jeżeli już jesteśmy w ciągu testów chi kwadrat, to wykonajmy jeszcze jeden, dla muzyki. Zobaczmy jak wygląda zestawienie zmiennej ,słucham oryginalnych płyt CD i kupiłem dla siebie ostatnio przynajmniej jedną’ a zmienna ,ściągam albumy z muzyką z internetu’.
Czy kupuje CD dla siebie/ściąga muzykę?
| kupuje | nie kupuje | ---------------------------------------------- sciaga | 220 | 487 | 707 (57%) nie sciaga | 82 | 202 | 284 (23%) 9 | 51 | 196 | 247 (20%) ----------------------------------------------- | 353 (29%) | 885 (71%)| 1238 (100%)
Wartość 9 oznacza prawdopodobnie odmowę udzielenia odpowiedzi, choć nie ma jej opisanej w formularzu. Jeżeli pominąć wiersz z osobami które odpowiedziały 9, to test chi kwadrat zwróci p-wartość na poziomie 0.2.
Ok. Podsumowując wśród internautów nie widać zależności pomiędzy ściąganiem z internetu książek czy muzyki a kupowaniem oryginałów. Wciąż może być różnica pomiędzy internautami i resztą populacji. Z książkami w wersji papierowej wygląda na to, że internauci więcej czytają.
Na koniec jeszcze jeden obrazek odnoszący się do komentarza poprzedniego wpisu. Chodzi o % oryginalnych książek a liczbę książek w ogóle.
[Rysunek 4. Liczba książek na półce a procent oryginalnych książek. Nie ma silnej tendencji, ale wygląda na to, że im więcej książek tym większy procent z nich to oryginały. Kliknij aby otworzyć wersję wektorową.]
[Rysunek 5. Liczba oryginalnych płyt CD na półce a procent oryginalnych płyt. Kliknij aby otworzyć wersję wektorową.]
Zastanawiam się, czy rzeczywiście analizujemy czytanie książek papierowych u „intensywnych internautów”, czy też, raczej, u internautów „intensywnie czytających i słuchających książki elektroniczne”. Bo wydaje mi się (tylko wydaje), że to niewielka grupa wśród „intensywnych internautów”, że ogromna większość „intensywnych internautów” wcale nie czyta i nie słucha książek elektronicznych (ani papierowych…), tylko spędza te 7-14 godzin na dobę robiąc w internecie coś innego niż czytanie książek i nie mając wobec tego czasu na czytanie poza internetem. Podejrzewam nawet, że NIE czytają oni książek papierowych częściej niż nie-internauci (stąd tak niewielka proporcja wszystkich internautów, którzy przeczytali co najmniej jedną (?) książkę w roku: ok. 70%, wcale nie przerażająco więcej niż dla ogółu populacji w Polsce. Być może, że rozbicie odpowiedzi na liczbę książek przeczytanych w roku zadałoby kłam moim przypuszczeniom. Mam nadzieję, że tak…)
Nijakość odpowiedzi na pyt., „skąd internauci biorą książki?” wskazuje tylko, że ta część badania jest metodologicznie do d….
A propos słuchania książek elektronicznych podczas jazdy rowerem, a tym bardziej samochodem (sic!): rozrywka rozrywką, ale to niebezpieczne (jak dowodzą ostatnie badania w UK i USA)!
Faktycznie, tak duża proporcja czytających zaskakuje. Ale to jeszcze nie znaczy, że tak nie jest. Koniec końców po to robi się badania by weryfikować swoje opinie.
W każdym razie mam nadzieje, że takich otwartych badań będzie więcej i będzie można szerzej spojrzeć na zjawisko czytania książek wśród internautów i nie tylko internautów.
Szukałem wyników badań nt. ile osób (niekoniecznie internautów) czyta ksiązki w Polsce przynajmniej raz w roku. To co mnie zaskoczyło, to że można znaleźć bardzo różne wyniki. Począwszy od dwudziestu procent do prawie pięćdziesięiu. Wiele zależy od tego kogo się pyta jak również o co się pyta.
W innych badaniach widziałem najczęściej pytania o książki, które czyta się dla przyjemnosći, które nie są związane bezpośrednio z pracą ani wykonywanym zawodem.
To oczywiście węższa kategoria niż książki pakierowe, które są również węższą kategorią niż jakiekolwiek ksiązki, elektroniczne, audio, artykuły naukowe. Czy 15 stronicowa instrukcja gry lub obsługi konsoli to książka? Z pewnością jest dłuższa niż niektóre prace naukowe.
Warto przy okazji takich ankiet rozróżniać literaturę piękną i np. pytać o tytuł ostatnio przeczytanej książki. Im konkretniejsze pytanie tym mniejsze pole do różnych interpretacji.
Wracając do samego badania ,,Obiegi Kultury” i komentarzy które o nim przeczytałem na różnych forach. Każde badanie można poprawić i w większości sa jakieś niejasności. Zaletą badania ,,Obiegi Kultury” jest pełna otwartość. Mam też nadzieję, że nie jest to ostatnie tego typu badanie. I na doświadczeniach z tej edycji, powstaną lepsze pytania w kolejnych edycjach.
Wydaje mi się, że warto tutaj zacytować jednego autorów raportu (http://kultura20.blog.polityka.pl/2012/02/03/obiegi-kultury-glosy-polemiczne/):
================
Na stronie „Polityki”, dr Michał Bilewicz opublikował tekst „Czy pirat wydaje więcej na kulturę?”, w którym stawia „Obiegom kultury” dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy tezy, że „piraci” wydają na kulturę wyraźnie więcej od „nie-piratów” – zdaniem autora tekstu nieuzasadnioną w kontekście zebranych przez nas danych. Problem w tym, że nie formułujemy takiej tezy, pojawia się ona – co zresztą w tekście zauważa sam Bilewicz – w interpretacjach pojawiających się w mediach. W „Obiegach kultury” wskazujemy za to, że osoby uczestniczące w obiegu nieformalnym to także osoby aktywnie kupujące treści, w wypadku np. muzyki, stanowiąc ponad połowę kupujących. Stwierdzenie, że obieg nieformalny nie jest przeciwieństwem formalnego, jest w tym kontekście jak najbardziej uzasadnione – i znajduje potwierdzenie w wywodzie Bilewicza, który jako interesującą wymienia obserwację, że „piraci” nie kupują mniej od klientów obiegu „legalnego”.
================
Z drugiej strony, chociaż samego raportu do tej pory nie udało mi się przeczytać, to z lektury mash-upu wyniosłem właśnie takie przeświadczenie – że „aktywni internauci uczestniczący w obiegu nieformalnym” kupują więcej niż pozostali nabywcy książek (gdzieś pod koniec streszczenia pojawia się np. określenie „najlepsi klienci przemysłów kultury”).
Roboczy wniosek: nie jestem pewien, czy autorzy raportu rzeczywiście formułowali „tezę o częstszym kupowaniu”. Natomiast nawet jeżeli tego nie zrobili, to niektóre sformułowania z mash-upu (a może i z samego raportu) są nieco podejrzane.
Pozdrawiam!
W rozdziale 1 raportu (skrót) pojawia się stwierdzenie
Temat jest rozwiniety w rozdziale 6.2. np na wykresie 6. (http://substance.io/centrumcyfrowe/obiegikultury)
Wyglada na to ze glowny problem polega na tym co chcemy porownac. Stawianie na jednej szali internautow (srednio mlodsi, wyzsze wyksztacenie) i nie internautow pokaze ze w jednej grupie wiecej kupuje sie ksiazek niz w drugiej.
Ale to czy decydujaca cecha jest korzystanie z internetu, czy wyksztalcenie czy wiek mozna rozstrzygnac tylko korzystajac z modelu uwzgledeniajacego wiele zmiennych. A takich modeli w rozdziale 6.2 nie widzialem.
Z mojej perspektywy nie jest ważnie sprawdzanie czy to jednak zostało powiedziane czy nie, ale raczej pytanie jak jest i jak stan obecny przedstawiać.
Na razie taka techniczna uwaga, że warto w streszczeniu umieszczać linki do rozdziałów z wynikami.
Dziękuję! Właśnie takiego cytatu mi brakowało. Wydaje mi się, że powyższy post może być odbierany jako krytyka „Obiegów kultury” (przynajmniej ja miałem takie wrażenie, podobnie było z osobą, która wskazała mi link do wpisu), dlatego sprecyzowanie tej kwestii jest – tak myślę – ważne i wartościowe.
A uwaga o linkach w streszczeniu – słuszna, najpewniej skorzystam, jeśli kiedyś przyjdzie mi streszczać własne badania.
Tradycyjnie pozdrawiam!
__
PS. Przepraszam za zdwojony komentarz, nie wyświetlił mi się na stronie po wysłaniu, więc powtórzyłem operację, a dopiero potem postanowiłem poczekać kilka godzin. Jeśli to możliwe, będę wdzięczny za usunięcie jednej z kopii.