Dziś w sejmie głosowanie nt. referendum. Z tej okazji w różnych mediach, różne osoby przekonują co jest lepsze dla rodziców, dzieci i gospodarki.
Przytaczane są przy okazji różne argumenty, z których argumentem za obniżeniem roku wejścia w system edukacyjny jest (oficjalnie) to, że w innych krajach dzieci zaczynają naukę wcześniej, (nieoficjalnie) problem z rynkiem pracy, który albo wcześniej zostanie zasilony nowymi pokoleniami albo szybciej wpadnie w problemy. Argumentem przeciw jest (domniemane) nieprzygotowanie niektórych placówek na przyjęcie sześciolatków i (domniemane) niedostosowanie programu do możliwości sześciolatków. Piszę domniemane, ponieważ nie wiadomo, rząd zlecił badanie stopnia przygotowania, ale nie chciał udostępnić danych (od trzech miesięcy staramy się te dane uzyskać i nic).
Opcja, by to rodzice decydowali kiedy ich dziecko powinno rozpocząć szkołę nie wchodzi w grę na dłuższą metę. Z jakiegoś powodu, w demokratycznym społeczeństwie panuje przekonanie, że większość i tak wybrałaby źle. Ciekawy paradoks naszej demokracji.
Mnie w tych wszystkich przepychankach brakuje argumentacji opartej o dane z podaniem źródeł tych danych. A danych, które mogą być pomocne jest wiele. Przyjrzyjmy się liczbom z najnowszego raportu ,,Education at a Glance 2013”. Tabla C1.1 pokazuje w jakim wieku 90% dzieci znajduje się w systemie edukacyjnym. Graficzna prezentacja tej tabeli jest następująca:
Jak widzimy, w większości krajów edukacja 90% dzieci rozpoczyna się wcześniej niż w Polsce. Ale czy to argument za tym, że to dobry ruch?
Nie tak dawno w tym wpisie oglądaliśmy wyniki badań umiejętności dorosłych PIAAC, z których wynika, że najgorzej w badaniu kompetencji dorosłych wypadają mieszkańcy Włoch i Hiszpanii, czyli krajów gdzie w system edukacyjny wchodzi się najwcześniej. Korea, Finlandia to przykłady krajów, gdzie w system edukacyjny wchodzi się późno, ale mimo to dorośli w badaniach kompetencji wypadają bardzo dobrze.
To oczywiście tylko cztery wybrane przykłady, bez zagłębiania się w specyfikę sytuacji gospodarczej i polityki edukacyjnej tych krajów. Nie jestem tutaj adwokatem stwierdzenia, że im wcześniej wychodzi się z systemu edukacji tym gorzej. Pokazuję jedynie, że sam fakt, że wiele krajów robi coś inaczej, to wcale nie znaczy, że robi to lepiej.
A mając dane z wielu krajów, zbierane pieczołowicie przez takie organizacje jak OECD, można by z tych danych zrobić użytek.