Wczoraj w pałacu prezydenckim miała miejsce debata ,,Edukacja – wyzwania przyszłości. Jak zaspokoić aspiracje i nie zmarnować potencjału pokolenia wiedzy”.
Pretekstem były oczywiście wyniki PISA 2012 [ta nazwa pojawiała się zresztą bardzo często choć niestety najczęściej wyłącznie w kontekście pozycji w rankingu tego czy innego kraju], ale dyskusja toczyła się na tematy nie tylko związane z edukacją 15-latków, nawet nie tylko związane z edukacją szkolną, ale edukacją w ogóle.
Wypowiedzi było wiele, ale z uwagi na ograniczenia czasowe większość wypowiedzi była ograniczona do 5 minut (paneliści) lub jednej minuty (sala). Nie było więc czasu na szczegółowe zderzanie pomysłów, ale nawet w tych krótkich wypowiedziach poruszano interesujące tematy. Poniżej pozwolę sobie przedstawić te moim zdaniem ciekawsze.
Debatę otwarła wypowiedź Prezydenta, w której pojawiło się ,,polski system edukacji nie potrzebuje już radykalnych zmian” (w kontekście dobrych wyników w PISA 2012 uzyskanych dzięki dobrym reformom poprzednich rządów, poczynając od ministra Mirosława Handke). I choć większość kolejnych prelegentów jednak podnosiła temat potrzeby jakichś zmian, to te słowa przypomniały mi główne przesłanie konferencji organizowanej przez UNESCO pół roku temu, również na temat edukacji. Połowa wystąpień na tamtej konferencji dotyczyła szkodliwych efektów radykalnych zmian, które są wprowadzane zbyt często by zobaczyć jakikolwiek ich efekt, a są gonione przez kolejne zmiany. Ewolucja zamiast rewolucji?
Pierwszy referat, prowadzony przez prof. Krzysztofa Spalika, dotyczył przedstawienia badania PISA i wyjaśnienia pewnych podstawowych zagadnień związanych z tym badaniem. Z ciekawszych uwag: prof. Spalik podkreślał, że PISA mierzy umiejętności w rozwiązywaniu zadań a nie wiedzę. Wiedza w różnych krajach będzie się różniła, ponieważ różne są profile kształcenia, ale umiejętności dotyczące stosowania tej wiedzy do rozwiązywania ,,życiowych” problemów są czymś co można porównywać. Zaznaczał, że w badaniu jest dużo prostych pytań, bo celem jest diagnoza umiejętności a nie selekcja najlepszych absolwentów. Podkreślił też, że PISA to nie jest tylko test (czasem jest tak niestety określana), wśród zadań są też zadania otwarte a pytania są tak skonstruowane by badać umiejętności rozwiązywania problemów a nie zgadywania.
Następnie wypowiadała się prof. Krystyna Szafraniec, która podniosła problem przekazywania w procesie edukacji nie tylko wiedzy ale również postaw. Poruszyła problem rosnącej scholaryzacji w szkolnictwie wyższym i sytuacji gdzie ilość nie przeszła w jakość. Poruszyła też ciekawy temat (szkoda, że nie został szerzej rozwinięty) mianowicie, że obserwowana dewaluacja dyplomu przerodziła się w malejące aspiracje edukacyjne młodzieży, a oczekiwania związane z wykształceniem coraz silniej dotyczą kształcenia zawodowego. Czyli presja na pragmatyzację uczenia. Demotywująco działa też sytuacja, w której uczelnie wyższe przyjmują praktycznie każdego, więc młodej osobie łatwiej dostać się na studia niż znaleźć pracę.
Głosy za i przeciw edukacji zawodowej przewijały się zresztą przez całą debatę. Więcej było chyba zwolenników edukacji ogólnej, którzy zazwyczaj jako argumentów używali 'jakich praktycznych umiejętności uczyć, skoro nie wiadomo jakie będą potrzebne za 10 lat’ oraz 'jak w szkołach i na uczelniach mają się znaleźć osoby z doświadczeniem i głęboką znajomością praktycznych umiejętności’.
Związek edukacji i zawodu pojawiał się często w wypowiedziach. Doszło do ciekawego starcia opinii na temat elastyczności przyszłych losów zawodowych. Z opinią, że 'współczesna młodzież w ciągu 30 lat pracy zawodowej kilkukrotnie zmieni zawód’ zderzono opinię 'może zmieni zajęcie lub miejsce pracy, ale nie zawód, czy można wyobrazić sobie chirurga zmieniającego kilkukrotnie zawód?’.
Pojawił się temat rozwarstwienia uczniów w szkołach. Mówił o nim np. Mirosław Sielatycki, który używając haseł ,,dłużej razem” nawiązał do reformy wprowadzającej gimnazja (mającej wydłużyć do 6+3 lat okres w którym uczniowie uczą się razem). Widząc co się dzieje w Warszawie (i nie tylko) zadał pytanie czy to nie jest to ,,razem z podobnymi sobie”, gdzie gimnazja stają się elementem coraz silniejszej selekcji (czy ja już pisałem o egzaminach ze szlaczków do prywatnych podstawówek?). Używając barwnych określeń typu ,,grodzone szkoły” wskazał bardzo jasno poważny problem do rozwiązania, czy chcemy mieszanych czy homogenicznych szkół (zarówno w wymiarze umiejętności uczniów jak i zamożności rodziców).
dr Jacek Strzemieczny wskazał inny potencjalny problem: zadowolenie z rosnącego poziomu twardych umiejętności przesłania nam obraz spadających kompetencji społecznych i coraz niższej aktywności społecznej młodych [mierzonej np. przez udział w wyborach]. Niestety umknęło mi, na jakie badania tych kompetencji się powoływał [może ktoś zna literaturę w tym temacie?].
Dyrektor CNK Robert Firmhofer, używając metafory gimbusa, który nie porusza się już liniowo po ścieżkach wiedzy, powiedział, że młodzież nie chce siedzieć z tyłu tego gimbusa ale woli miejsca z przodu. A najlepiej to kierować tym gimbusem. Uczniowie chcą coś robić a nie tylko słuchać, chcą być aktywni, chcą szansy na bycie twórczym i edukacji opartej na współpracy i partnerstwie. Wyraził też obawę, że trudno to zrozumieć osobom projektującym teraz edukacje, które są z innego pokolenia.
Pan Marek Darecki [Dolina Lotnicza] zadał trudne pytanie, ja przejść z fazy sprawnej fabryki produkcyjnej do kreatywnego tworzenia technologii. W ogóle to podczas całej debaty zadano wiele pytań, były one spisywane i należy mieć nadzieję, że ktoś (najpewniej minister edukacji) się do nich odniesie.
Po panelu przyszedł czas na dyskusję, chętnych do dyskutowania było wielu, ale niestety czasu niewiele.
Z ciekawszych tematów w twitterowym skrócie: ,,kreatywność – innowacyjność, puste słowa, inwestujmy w edukacje to coś konkretnego”, ,,edukacja – zacznij od siebie”, zamiast reformować całe szkolnictwo na wysokim poziomie popracujmy lokalnie, na początek zaczynając od ludzkiego podejścia do młodych ludzi. ,,potrzebujemy debat: o integracji środowiska naukowego i nauczycielskiego, o edukacji na poziomie szkolnictwa wyższego, edukacji nieformalnej, edukacji kulturowej”.
Pojawiły się też zastrzeżenia, czy wysokie noty w twardych umiejętnościach nie są wynikiem morderczego treningu co skutkuje zwiększonymi problemami psychicznymi dzieci i brakiem czasu na kształtowanie charakterów (tu przykład Korei).
Jednym z ostatnich pytań było ,,Edukacja tak, ale dla kogo i po co?”. Pytanie trafione, ponieważ koncepcji na temat edukacji jest wiele ale brakuje jasnych deklaracji ,,zmierzamy w tym kierunku”.
W ciągu trzech miesięcy ma się pojawić raport podsumowujący całą debatę, z pewnością o nim napiszemy.