Bezdzietność na wschód od Renu

Tematy związane z demografią co jakiś czas przewijają się przez ten blog. Nic dziwnego, demografia to jedna z ważniejszych sił makro. Jakiś czas temu spotkałem Annę Gromadę prowadzącą badania związane z tym tematem i dziś mamy krótki, ale bardzo ciekawy i bardzo treściwy, wpis dotyczący tematu niskiej dzietności w Polsce i regionie.

Bezdzietność na wschód od Renu

Anna Gromada

W połowie dwudziestego wieku mniej niż 1% ludzi żyło na terenach o dzietności poniżej zastępowalności pokoleń. Dziś jest to niemalże połowa światowej populacji. Zaczęło się od Europy Zachodniej: już w latach siedemdziesiątych średnia dla Unii Europejskiej spadła poniżej 2,1 dziecka na kobietę, zaś w latach dziewięćdziesiątych – poniżej krytycznego poziomu 1,5.

Jednak w latach dwutysięcznych zaczęliśmy obserwować intrygujący podział: Europa pękła w połowie na wysokości zachodniej granicy Niemiec i dalej wzdłuż linii Morza Bałtyckiego. Paradoksalnie to najbardziej liberalnym obyczajowo krajom, takim jak Wielka Brytania, Francja, państwa Beneluksu i Europy północnej, udało się odtworzyć współczynniki bliskie zastępowalności pokoleń, podczas gdy kraje bardziej konserwatywne w funkcjonowaniu rodziny stały się regionem najniższej dzietności na świecie (W 2012 roku niższą dzietność niż w Europie zanotowano tylko w specjalnych regionach administracyjnych, takich jak Macao (1.06) czy Hong Kong (1.27). World Bank (2013) World Development Indicators). Niemalże wszystkie kraje śródziemnomorskie, niemieckojęzyczne i wschodnioeuropejskie wpadły w dynamikę tak niskiej dzietności, że kontynuacja tego trendu oznaczałaby trzykrotne skurczenie się ich populacji do końca obecnego stulecia (Sleebos, J. (2003). Low fertility rates in OECD countries: facts and policy responses. Paris: OECD Publishing).


image1

RYSUNEK 1 WSPÓŁCZYNNIK DZIETNOŚCI W EUROPIE W 2012 ROKU

Źródło: opracowanie własne na podstawie danych z World Bank Database (2014).

Nagły spadek dzietności ma fundamentalne znaczenie na poziomie społeczeństwa, rodziny i jednostki. Na poziomie makro utrudnia funkcjonowanie państwa, szczególnie systemu emerytalnego i innych elementów zastanych reguł wymiany międzypokoleniowej. Na poziomie gospodarstwa domowego niska dzietność komplikuje więzy rodzinne. Dotyka kwestii etycznych, takich jak prawa i obowiązki względem zależnych członków rodziny, kwestionuje zastane normy płciowe i praktyki międzypokoleniowej opieki. Na poziomie jednostki spadek dzietności jest połączony z kwestiami samorealizacji i dobrobytu, gdyż dla znacznej części społeczeństwa zostanie rodzicem leży na styku psychicznej gratyfikacji, społecznych oczekiwań i ograniczeń socjoekonomicznych.

Dyskurs ekonomiczny przyzwyczaił nas, że barometrem dobrobytu w kapitalizmie jest poziom produktu narodowego brutto. Jednak procentowa różnica między dzietnością faktyczną a pożądaną, występująca w większości krajów europejskich, powinna stać się jedną z alternatywnych miar dobrobytu. W Polsce rozdźwięk między dzietnością rzeczywistą (1,3) a pożądaną (2,1) jest szczególnie duży i może być interpretowany jako niezaspokojona potrzeba zgłaszana przez ludzi, którzy rezygnują z rodzicielstwa lub odraczają je w czasie z powodów społecznych, ekonomicznych bądź osobistych.

W długim horyzoncie czasowym dynamika ta generuje rosnącą liczbę ludzi bez jakichkolwiek więzów rodzinnych ze wszystkimi konsekwencjami dla życia publicznego i prywatnego. Z kolei starzenie się społeczeństwa wpływa na system społeczno-ekonomiczny, szczególnie na współczynnik obciążenia ludności w wieku produkcyjnym ludnością w wieku poprodukcyjnym, którego nie da się złagodzić samym wzrostem produktywności pracy. Prowadzi to zwykle do prób złagodzenia tego trendu za pomocą polityki rodzinnej i migracyjnej. Jednak Polska, w przeciwieństwie do swoich zachodnich sąsiadów, nie jest krajem imigracji lecz emigracji netto. Według danych z GUSu obecnie zagranicą mieszkają ponad dwa miliony Polaków, z których większość znajduje się u szczytu wieku rozrodczego (20-39 lat).

W świetle tak raptownych zmian kluczowe teorie dzietności straciły część swojej siły objaśniającej. Klasyczne teorie przejścia demograficznego zakładały, że dzietność spada pod wpływem szeroko rozumianej modernizacji, w tym zwiększającego się dochodu i wykształcenia. Z kolei mikroekonomiczne teorie postrzegały małżeństwo jako wehikuł opartego o płeć podziału pracy, który sprzyja wysokiej dzietności. Jednak w wielu wysokorozwiniętych krajach europejskich te zależności straciły część swojej wagi bądź nawet zaczęły oddziaływać w przeciwnym kierunku. Na przykład w krajach nordyckich, wbrew temu co głosi teoria modernizacji, to kobiety z wykształceniem wyższym mają więcej dzieci niż kobiety wykształcone słabiej. Z kolei, jak pokazał Esping-Andersen, w wysokorozwiniętych krajach zachodnich, instytucja małżeństwa wykazuje coraz mniej oznak podziału pracy w sensie beckerowskim. Zwiększa się natomiast kojarzenie selektywne rozumiane jako dobieranie się w pary osób o podobnym dochodzie, wykształceniu i kapitale kulturowym.


Screen Shot 2014-10-07 at 08.18.22

RYSUNEK 2 WSPÓŁCZYNNIK DZIETNOŚCI (TFR) W POLSCE, WŁOSZECH I NIEMCZECH (1975-2011).

Źródło: opracowanie własne na podstawie Human Fertility Database (2013) and World Bank Development Indicators (2013).

Moja główna hipoteza badawcza, zainspirowana pracami Roberta McDonalda (McDonald, P. (2000). Gender equity in theories of fertility transition. Population and development review , 26 (3), 427-439) i Gosty Espinga-Andersena (Esping-Andersen, G. (2009). Incomplete revolution: Adapting welfare states to women’s new roles. Polity), zakładała, że kraje o niekompatybilnych instytucjach prywatnych i publicznych mają skrajnie niski współczynnik dzietności. Jednocześnie kraje, którym udało się przezwyciężyć konflikt między instytucjami publicznymi, zwłaszcza systemem edukacyjnym oraz rynkiem pracy, a prywatnymi, takimi jak model rodziny, wychodzą z impasu skrajnie niskiej dzietności.

Trzysta osiemdziesiąt dwa ogólne modele liniowe (GLM), które zbudowałam dla Polski, Niemiec i Włoch pokazały, że: edukacja kobiet w trzech badanych krajach jest negatywnie powiązania z dzietnością; poziom zaufania okazuje się statystycznie nieistotny; elementy teorii Garego Beckera traktujące o dochodzie mężczyzn sprawdzają się w byłych Niemczech Zachodnich; teoria względnego dochodu ma zastosowanie w Polsce, ale głównie dla rodziców jednego dziecka. Co najważniejsze, wszystkie trzy kraje wykazały silne objawy konfliktu między tradycyjnym modelem rodziny a modelem coraz bardziej równościowym w przestrzeni publicznej, zwłaszcza w systemie edukacyjnym i na rynku pracy.

Konflikt ten jest bardzo skomplikowanym zjawiskiem leżącym na styku etyki, socjoekonomii i dążeń do samorealizacji. Jednak można spróbować go streścić za pomocą dwóch zmiennych zaczerpniętych z czwartej edycji Europejskiego Sondażu Społecznego: 62% polskich, 63% zachodnioniemieckich i 75% włoskich respondentów zgadza się ze stwierdzeniem ,,dziecko w wieku przedszkolnym traci na tym, że matka pracuje”. Jednocześnie we wszystkich tych regionach przytłaczająca większość kobiet (od 76% na terenie byłych Niemiec Zachodnich do 95% we Włoszech) mówi, że praca jest ważna w ich życiu, z czego ponad połowa jeszcze podnosi wagę pracy, określając ją jako ,,bardzo ważną”. Te niełatwe do pogodzenia ze sobą poglądy ilustrują konflikt jaki może zachodzić między życiem zawodowym a prywatnym w krajach o liberalnych instytucjach publicznych, ale zachowujących względnie tradycyjny model rodziny.

Polska jako kraj o jednym z najwyższych na świecie poziomów wykształcenia kobiet poddał się trendom od kilku dekad obserwowanych w Niemczech: słabiej wykształcone kobiety w poprzednich pokoleniach rezygnowały z pracy na rzecz dzieci. Dziś lepiej wykształcone kobiety coraz częściej rezygnują z dzieci na rzecz pracy. Główną rekomendacją płynącą z badań jest redukowanie konfliktu między pracą a domem tak, aby rodzice mogli mieć infrastrukturalny i finansowy dostęp do preferowanej przez siebie metody opieki nad dzieckiem. Wymaga to w pierwszej kolejności rozwoju wysokiej jakości infrastruktury do opieki nad dziećmi oraz uelastycznienia rynku pracy, aby nie dopuścić do sytuacji, która ma miejsce w Niemczech, gdzie aż 40 procent kobiet z wyższym wykształceniem pozostaje bezdzietna.

image2

RYSUNEK 3 PROPONOWANY MODEL EUROPEJSKIEJ DZIETNOŚCI

Propozycja autorki zainspirowana modelem zaufania Francesco Billariego.

Autorka dziękuje dr hab. Przemysławowi Bieckowi z Uniwersytetu Warszawskiego. Bez jego merytorycznego wsparcia przeprowadzenie powyższych badań nie byłoby możliwe.

Anna Gromada (anna.gromada (na serwerze) sciencespo.fr) – socjolożka i ekonomistka, członkini zarządu Fundacji Kaleckiego. Ukończyła socjologię i politologię na Uniwersytecie Cambridge, ekonomię międzynarodową w Szkole Głównej Handlowej oraz nauki o rozwoju (International Development) we Francuskim Instytucie Nauk Politycznych. Interesuje się projektowaniem polityki publicznej, głównie w zakresie rozwoju, edukacji oraz polityki społecznej. Współpracuje z Polską Akademią Nauk oraz OECD.

2 thoughts on “Bezdzietność na wschód od Renu”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *